wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział 6: Parę słów i cały dzień diabli wzięli.



*sercem Nialla *

  Zayn i Louis ciągle się śmiali nie wiadomo z czego, no cóż przynajmniej oni mają dobry humor. Nie można niestety tego powiedzieć o mnie, Liamie i Harrym, a dlaczego? Bo wysiadając z samolotu spotkaliśmy pewną babkę, która widocznie niezbyt przepadała za naszym zespołem. Stop! Ona nie przepadała za mną! Powiedziała, że nie powinienem w ogóle zgłaszać się do tego programu i że moje miejsce w zespole powinien zająć ktoś inny. Nawet się z nią nie sprzeczałem. Kazała mi wracać do Irlandii i siedzieć tam na dupie i nic nie robić, bo do niczego się nie nadaję. Czy to mnie zabolało? Nie domyślacie się jak bardzo. Poczułem się jak nic nie warty… śmieć… tak to odpowiednie słowo.  Jestem śmieciem. A najgorsze jest to, że stałem tam i słuchałem kolejnych wyzwisk, stałem bezczynnie i tylko powstrzymywałem łzy. Harry stanął w mojej obronie, tyle że to nic nie pomogło. A dlaczego? Bo przez to że się wtrącił jemu też się dostało. Widziałem, że bardzo przejął się jej słowami i to przeze mnie. To moja wina i tylko moja. Gdyby mnie tu nie było, to babka nawet by do nich nie podeszła. A tak to dostało się mi, Harremu i Liamowi, który chyba przyjął wyzwiska lepiej niż my. Od zawsze byłem czuły no to co ludzie o mnie myślą. I wiem, że zawsze taki będę. Dzisiejszym zachowaniem udowodniłem, że nie potrafię walczyć o siebie i zachowuję się jak baba. Kiedy chłopcy witali się z tym drugim zespołem, ja stałem z boku i zamartwiałem się słowami tej chamskiej kobiety.  Zauważyłem, że jeden z nich bacznie mi się przygląda, nie chciałem, żeby skapnął się, że coś jest nie tak, ale niestety oczy zaczęły mnie cholernie piec. W tym momencie zacząłem się modlić o to aby nie rozpłakać się w miejscu publicznym. Przyjrzałem się temu chłopakowi, na oko był w moim wieku, wzrost też miał podobny. Miał przyjazny wyraz twarzy, był taki…. Naturalny, co od razu w nim polubiłem. Jeszcze z nim nawet słowa nie zamieniłem, a wiedziałem że jest kimś kogo warto poznać. Tylko dziwiło mnie dlaczego on nosił kask?! Po co mu on?! To trochę dziwne, no ale o gustach się nie dyskutuje. Kiedy się do mnie uśmiechnął to po prostu aż poczułem się trochę lepiej. O czym ja w ogóle myślę? Horan ogarnij się! Człowieku! Nawet go nie nasz, a myślisz o nim jak o najlepszym przyjacielu…
 - Nie martw się, każdy jest taki jaki jest i już. A ta babka nie ma co do ciebie racji. Nie przejmuj się jej słowami tak bardzo – rozejrzałem się do okoła zaskoczony. To Harry próbował mnie pocieszyć, w sumie miło z jego strony. Uśmiechnąłem się lekko i zapewniłem, że już mi trochę lepiej.

*w hotelu*

 - To kto ma z kim pokój? – spytał po raz setny Li trzymając w ręku dwa klucze do pokoju.
 - Nie wiem, mi to obojętne – wzruszyłem ramionami. Nie ważne z kim miałbym pokój, chciałem po prostu wziąć prysznic i iść spać.
 - To może weźmiemy pokój pięcioosobowy? – Harry usiadł na dywanie, byliśmy wszyscy w ciasnym korytarzu prowadzącym do naszych pokoi. Ciekawe gdzie teraz jest BTR? Pewnie są w studiu albo na próbie, a my? Siedzieliśmy na zimnej posadzce i nie mogliśmy się dogadać.
 - Ile razy mam ci powtarzać, że nie ma takich pokoi?! – zapytał lekko zirytowany Liam.
 - Larry będzie w jednym pokoju – oświadczył Harry, a Lou uśmiechnął się szeroko.
 - Ok. ale ja nie chcę mieszkać z Zaynem – powiedział Daddy – Nie mam zamiaru wdychać dymu papierosowego – wyjaśnił patrząc karcąco na mulata. Żadnemu z nas nie podobało się to, że chłopak niszczy swoje zdrowie, no ale niestety on się w ogóle tym nie przejmował. Twierdził, że dzięki petom może się odstresować i nie dałby bez nich rady normalnie funkcjonować. Uzależnił się i to całkiem poważnie. Boję się o niego tak jak reszta chłopaków, ale jak mówiłem on ma to w dupie. I dziennie może nawet wypalić dwie paczki. Nie uważacie że to lekkie przegięcie?!
 - A ja nie chcę z tymi głupkami – mulat wskazał głową na śmiejących się z nie wiadomo czego Louisa i Harrego – bo kiedy oni są razem to nie ma szans na ciszę i spokój – rozumiałem go całkowicie, bo też lubiłem mieć święty spokój, a tamci dwaj byli zupełną odwrotnością tego pojęcia.
 - My potrafimy być cicho! – zaprzeczył Lou.
 - Ta.. jasne – zakpił Zayn.
 - No tak! – obruszył się pasiasty – Prawda Hazz? – Tomo szturchnął go ramieniem.
 - Louis bądźmy szczerzy – Loczek poklepał go po plecach – Kiedy jesteśmy razem to nam odbija – wszyscy zaczęliśmy się śmiać oprócz pasiastego.
 - To się nazywa niestwierdzone ADHD – zauważył mulat.
 - Z wracając do poprzedniego tematu: ja nie chcę dzielić pokoju z Horanem – gdybym nie był zmęczony to podszedłbym i go walnął w ten łeb, bo dobrze wiedział że nie lubię jak mówi się do mnie po nazwisku. No przecież mam imię!  - bo boję się, że on mi zje wszystkie żelki – kontynuował. No teraz to na serio miałem chęć mu przyłożyć, przecież nie jestem aż tak łakomy żeby zjadać mu słodycze…. No dobra jestem….
 - Boże…. Kompletnie się pogubiłem – Li złapał się za głowę załamany.
 - Chłopaki ogarnijcie się! – wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni. Pewnie dopiero teraz zauważyli że w ogóle tu jestem gdyż nie brałem jak dotąd udziału w ich drobnej sprzeczce. – To chyba oczywiste, że ja i Zayn będziemy w jednym pokoju, a Liam i Larry w drugim – i to był ten moment w którym poczułem się jak geniusz. Wiecie co? Byłem z siebie dumny. No normalnie like a boss…. Dobra już się ogarniam…
 - Nialluś ty jednak masz coś w tej głowie? – Lou zaczął się ze mnie nabijać. No zaraz mnie cholerna jasna trafi… ja nie jestem jakiś Nialluś ani Horan i tak dalej! Kurde tylko mama może do mnie mówić Nialluś, ale nikt poza nią!
 - Czasami mam prześwity – podszedłem do Liama i zabrałem mu jeden z kluczy – A teraz przepraszam, ale idę wziąć prysznic, a wy jeśli chcecie to nadal tu siedźcie – zostawiłem tamtą czwórkę w ciasnym korytarzyku. Z ulgą wymalowaną na twarzy przekroczyłem próg pokoju i westchnąłem rozglądając się dookoła. To był ciężki dzień, jutro pewnie będzie jeszcze gorzej… no to co będzie jak trasa się rozkręci?! Ja chcę do domciu…

_________________________________________________________
przepraszam przepraszam i jeszcze raz przepraszam! wiem że miałam dodać ten rozdział dawno temu, ale jestem zawalona innymi sprawami typu książki do szkoły, zorganizowanie sobie zająć dodatkowych i jeszcze ten cholerny remont jgjhbkjhk ani chwili ciszy nie ma ... tylko wiercenie i tak dalej..... mam nadzieję, że zrozumiecie i będziecie cierpliwe. następny rozdział dodam albo na początku przyszłego tygodnia albo w następny weekend, gdyż muszę go tylko przepisać na komputer ;)   jeszcze raz przepraszam !

proszę o jak największą ilośc komentarzy gdyż to one mnie motywują do dalszego pisania! ;) 
 - Love u. 

4 komentarze:

  1. OMG!
    zabijasz mnie takimi świetnymi rozdziałami!
    Niall i "śmieć" w jednym zdaniu!?
    Niall to mój domniemany mąż, a nie jakiś tam, śmieć! rozdział BOOOSKI jak już mówiłam... z niecierpliwością czekam na next'a i zapraszam do siebie, gdzie wczoraj pojawił się rozdział 9:
    http://illalwaysrememberforyou.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. niech on tak nie smuta ;( bo mi się serce kraja ;( ;*
    rozdział jak zwykle świetny czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku jakie to smutne, ale ciekawe czy tak nie jest w rzeczywistości........... +świetny blog!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. muszę przyznać, że też kiedyś się nad tym zastanawiałam;) wszystko jest możliwe ;)

      Usuń

Każdy nowy wpis doprowadza mnie do ekstazy radości, a jego brak do łez, dlatego tonę w oceanie smutku