*sercem Nialla*
- Dobra chłopcy za dwa dni koncert – Paul
zatarł ręce podekscytowany.
- Już nie mogę się doczekać – w oku Joe’go
zauważyłem dziwny błysk. Szczerze mówiąc nie lubiłemo go, nie dlatego, że miał
inny kolor skóry! O co to to nie! Ja jestem człowiekiem tolerancyjnym, no w
końcu zaakceptowałem odmienność Louisa. W sumie to sam nie wiem dlaczego, ale
jakoś nie mogę się do niego przekonać. On w ogóle nie liczy się ze zdaniem
innych i mam dziwne wrażenie że podlizuje się naszemu menagerowi. Ale może
tylko mi się daje?
Sięgnąłem po kolejną kajzerkę, posmarowałem
ją masłem i rozejrzałem się po stole. Wybrać ser, twarożek czy może
wędlinkę?! W końcu sięgnąłem po ser i
szynkę, aż mi ślinka ciekła na widok mojej kanapeczki i całego stolika
zastawionego innymi smakołykami. Słuchając rozmowy chłopców i menagerów w
spokoju przeżuwałem swoje śniadanie. To
chyba będzie moje ulubione miejsce w tym hotelu, a chodzi mi oczywiście o
jadalnię na parterze.
- Nialler to już piątka kanapka – zwrócił mi
uwagę Liam, kiedy sięgałem po kolejną bułkę. Uśmiechnąłem się do niego
słodziutko, a potem posmarowałem kajzerkę twarożkiem i wepchałem do ust. Daddy
pokręcił głową zrezygnowany.
- Chyba dopiero piąta- zauważyłem, reszta
gromady wybuchła śmiechem, nawet James,
Logan, Kendall i Carlos nie ukrywali rozbawienia. Ta czwórka była trochę
dziwna, przez całe śniadanie nie odezwali się ani słowem do żadnego z nas, po
prostu siedzieli cicho i słuchali swojego menagera. Raz zauważyłem jak Lou szczerzył się do ….no
tego jak mu tam…..Carlosa! a ten jakby
przestraszony odwrócił wzrok, co zasmuciło trochę pasiastego, ciekawe dlaczego
się tak zachowywali.
- To może omówimy repertuar na koncert? – Joe
dalej ciągnął temat naszego występu.
- Ummm… możemy – zgodził się Paul – Chłopcy co
chcecie zaśpiewać? – zwrócił się do nas choć znał odpowiedź.
- Dajemy ci wolną rękę – powiedzieliśmy
chórkiem, a on się zaśmiał. Ufaliśmy mu i wiedzieliśmy, że wybierze coś
fajnego.
- Więc może One Thing, WMYB, Gotta be you,
More than this, I want i I wish? – cała nasza piątka pokiwała głowami
usatysfakcjonowana.
- A moi
chłopcy hmm… Nothing even metters, Boyfriend, Famous, City is ours i Oh
yeah. Myślę, że to najlepsze rozwiązanie –
Joe zachowywał się troche chamsko, bo nie spytał nawet swojego zespołu co oni
uważają na ten temat. A po ich minach można było wywnioskować, że nie są
zachwyceni z tych piosenek.
- A Moments? – dopiero teraz dotarło do mnie,
że Paul nie wymienił tytułu mojej ulubionej piosenki. Popatrzyłem na niego
trochę zasmucony, lecz ten tylko się jakoś dziwnie uśmiechnął.
- Razem z Joe’ em – tu nasz menager popatrzył
na greka - postanowiliśmy, że Moments
zostanie zaśpiewane jako duet – wszyscy popatrzyliśmy po sobie zdziwieni, nawet
chłopcy z drugiego zespołu nic nie wiedzieli na ten temat.
- Czyli? – odłożyłem resztę kanapki na talerz
i czekałem na dalsze wyjaśnienia.
- Czyli zaśpiewają piosenkę dwie osoby – Louis
popatrzył na mnie jak na idiotę.
- Wiem co to duet – powiedziałem lekko
podirytowany, nie mogłem doczekać się calszych wyjaśnień Paula.
- Moments zostanie zaśpiewanie przez Nialla i
Carlosa - w końcu Joe przejął pałeczkę –
Musicie się postarać bo koncert za dwa dni – ja spiewam w duecie ja?! Zawsze to
chłopcy dostawali takie propozycja, a ja nigdy, zawsze stałem w ich cieniu. Szczerze
mówiąc nigdy nawet o tym nie marzyłem. To jak wygrać los na loterii.
- Ja?! –nie potrafiłem uwierzyć we własne
szczęście.
- Tak ty – Zayn poklepał mnie po plecach.
- Ale.. – zaniemówiłem. Spojrzałem na Carlosa,
który uśmiechał się szeroko, też najwyraźniej był mile zaskoczony. Posłałem mu
przyjazny uśmiech, jednak chłopak speszony najpierw spojrzał na Joe’go a potem
przeniósł wzrok na swoje dłonie. O co tu
chodzi?! Lou widząc całą tą scenkę
ściągnął wargi w wąską linię i posłał mi pytające spojrzenie, wzruszyłem
ramionami. On też tak samo jak ja nic nie rozumiał.
*godzinę później*
- Jest Niall? – usłyszałem głos pasiastego,
prawdo podobnie właśnie przekraczał próg mojego pokoju, który dzieliłem z
Zaynem. Nie był to raczej luksusowy
apartament, lecz zwyczajny pokój z dwoma łóżkami, szafą, komodą, sofą i telewizorem.
ścinany miały kolor brązowy a różne dodatki typu: wazony, poduszki, pościel była koloru beżowego. Była też łazienka i
balkon z pięknym widokiem na Koloseum i Forum Romanum, po prostu zakochałem się
w tym krajobrazie. Dzisiaj rano siedziałem na balkonie dobre dwie godziny i
jedząc ciasteczka oglądałem stare budowle, jakby nie przyszedł Zayn i nie
zaczął palić to pewnie dalej bym tam siedział.
Gdyż od zawsze uwielbiałem zabytki, można powiedzieć że oglądanie ich
zawsze mnie odprężało i wyciszało.
- Jest – usłyszałem głos mulata, a potem kroki
Lou, po chwili klapną obok mnie na sofie pod oknem.
- Ja idę na miasto – rzucił Zayn i wyszedł z
pokoju chwytając w biegu bejsbolówkę. Pewnie poszedł na zakupy, a dokładniej do
drogerii, bo wczoraj wieczorem i przez sen zresztą też narzekał że mu się żel
skończył.
- Louis- pasiasty jak zaczarowany patrzył na
drzwi którymi przed chwilą wyszedł mulat – Nie możesz mu powiedzieć prawdy? – w
końcu się otrząsnął.
- Nie. Niall ja się tego boję – pokręcił głową
zrezygnowany – Nie wiem czy on jest tak tolerancyjny jak ty – westchnął smutny.
- Ej nie smuć się – uśmiechnąłem się
pocieszająco – Może ja z nim porozmawiam? –posłał mi pytające spojrzenie – No
wiesz, zbadałbym grunt – wytłumaczyłem.
- Sam nie wiem – zaczął bacznie przyglądać się
swoim czerwonym conversom przygryzając dolną wargę.
- Tomo spójrz na mnie – poprosiłem, lecz
przyjaciel dalej wpatrywał się w swoje buty – Louis proszę – spróbowałem
jeszcze raz.
- No dobra – zrobił to o co go prosiłem. W
jego oczach były łzy, zrobiło mi się go strasznie szkoda, więc przytuliłem go
do swojej piersi . Po chwili poczułem jego łzy na swojej klatce piersiowej.
- Nie
płacz- szepnąłem.
- Nawet nie wiesz jak mi jest ciężko –
pociągnął nosem – Codziennie muszę udawać, że wszystko jest dobrze, że czuję
się świetnie. Nawet przed wami, bo nie chcę was martwić. Ale to jest trudne,
muszę ukrywać swoje uczucia do Zayna, nie mam prywatności, codziennie wieczorem
zatajam przed wami fakt, że wypłakuję się w poduszkę, muszę słuchać tych
wyzwisk i jeszcze moja orientacja…
- Wiem, co czujesz i nie tylko ty masz powody
do płaczu – poklepałem go po plecach, chłopak spojrzał na mnie zaszklonymi
oczami.
- Ale… dlaczego płaczesz? – spytał cicho.
- Bo… jest mi ciężko – nie mogłem mu
powiedzieć, że to dlatego, że chcę od nich odejść i zapomnieć o tym, że chcę skończyć ten rozdział mojego
życia. Lecz było jeszcze na to za
wcześnie – Chciałbyś żeby Zayn znał prawdę? – postanowiłem jak najszybciej
zmienić temat. Chłopak nie wiedział jak odpowiedzieć na moje pytanie –
Chciałbyś być dla niego kimś więcej niż przyjacielem? – ciągnąłem dalej.
- No oczywiście, że chciałbym, ale to
niemożliwe – w jego oczach było tyle smutku…nie mogłem patrzeć na jego
cierpienie, to było straszne. Tak stać z boku i patrzeć jak pasiasty zerka na
mulata z tym cierpieniem w oczach i ze świadomością, że nigdy nie będą razem.
Muszę coś z tym zrobić, chcę żeby przynajmniej on był zadowolony.
- Lou skąd możesz to wiedzieć? Skoro go
kochasz to powiedz mu to! Nie udawaj, że wszystko jest okej tylko bądź z nim
szczery . Tak powinni zachowywać się przyjaciele, nie powinieneś mieć przed nim
tajemnic – z tej chwili uświadomiłem sobie, że ja też nie zachowuję się jak
przyjaciel w stosunku do chłopaków. Przecież też miałem przed nim sekret:
chciałem odejść od nich. Pokręciłem głową, żeby jakoś pozbyć się tych myśli.
Powiem im wtedy gdy uznam, że ja będę na to gotowy i przede wszystkim oni.
- Chyba masz rację, ale i tak boję się jego
reakcji, cholernie się boję. Niall ja jestem przerażony! – westchnąłem ciężko.
- Wiem. Ale pomyśl: jeżeli on czuje to samo? –
może to nie zbyt w porządku z mojej strony, że robiłem mu nadzieję, ale
chciałem go jakoś przekonać, udowodnić że może mam rację.
- A jeśli nie? Jeśli powiem mu, a on tego nie
zaakceptuje? To mogłoby zniszczyć nasz zespół! Moglibyśmy się rozpaść, albo
stracić jednego członka – i tak stracimy pomyślałem, ale na szczęście nie
powiedziałem tego na głos. Oczywiście miałem na myśli swoją osobę.
- I właśnie dlatego mógłbym z nim najpierw
porozmawiać, może bym się czegoś dowiedział – wiedziałem, że mogę mu pomóc.
- A jeśli zacznie
coś podejrzewać ? – Louis dalej nie był przekonany co do mojego pomysłu.
- To od razu się wycofam – zapewniłem –
Naprawdę nie masz nic do stracenia, możesz tylko zyskać.
- Chyba masz rację – ciągle się zastanawiał –
No dobra, ale obiecaj, że nie powiesz mu za dużo – popatrzył na mnie
wyczekująco.
- Obiecuję .
__________________________________________________
tak jak obiecałam dodaję nowy rozdział jeszcze w weekend ;) wiem że na razie jest nudno ale niedługo zacznie się dziać! jak myślicie co będzie dalej?
prosze o kom. to dla mnie wiele znaczy ;)
ps. jutro rozpoczęcie roku... też jesteście załamane? ;( to były piękne dwa miesiące...
super ;) ale w big time rush nie ma joego :)
OdpowiedzUsuńwiem ale na potrzeby opowiadania wymyśliłam, że tak będzie nazywał się ich menager ;)
UsuńJoe to ich menadzer -,-
OdpowiedzUsuńrozdzial swietnyy ;* czekam na nn <3 kiedy ?
może w sobotę ;)
UsuńBoże !
OdpowiedzUsuńSwietny ! <333
Biedny Lou ale jakoś nie mogę pogodzić się z tym że jest gejem ;)
nie żebym cos miała do nich ale wiesz ;D
nie mozę on jednak sie zdecydować na dziewczyny ? :*
czekam na kolejny z niecierpliwością :) i oczywiście też na kolejny rozdział o rose i niallu :) <3
<3333
raczej Louis w tym opowiadaniu nie zmieni orientacji, no chyba że wpadnę na jakiś genialny pomysł ;)
UsuńA kiedy dodasz rozdział na Cambio ? :) <3
OdpowiedzUsuńproszee szybkoo :*
jeśli nagle dostanę przypływu weny to pewnie pod koniec września dopiero ;(
Usuńkiedy następny??? bo już się nie moge doczekać to jest zajefajne :) zakochałam się w tym <3 i mam nadzieję, że BTR i 1D poznają prawdę o sobie i będą przyjaciółmi xd
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń