sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 2: cztery ptaszki w klatce Joe’go.



(w imieniu zalinkowana piosenka)

 - Za pół godziny lądujemy w Rzymie – oświadczyła stewardessa, no w końcu, za pół godziny poznam ich, tą piątkę wspaniałych ludzi z którymi wyruszymy w trasę.
 - Musimy porozmawiać – zaczął oschle nasz menager Joe, czarnoskóry z tego co wiem Grek. Niebyt byłem zachwycony, że to akurat on jest naszym menagerem, ale czego nie robi się żeby spełnić marzenia? Nasz zespół jest w stanie zrobić wszystko. – Jedziecie w trasę z One Direction  żeby zdobyć większą popularność, a nie zaprzyjaźniać się z konkurencją – popatrzył na nas czterech lekko wkurzony, w stosunku do nas zawsze był taki.
 - Ale… - chciałem zaprotestować.
 - Carlos! Żadnych ale! Więc tak: na scenie udajecie z nimi przyjaciół, a poza nie zbliżacie się do nich nawet na krok! Po prostu macie ich olewać i mieć w dupie. Zrozumiano? – zmierzył mnie swoim wrogim spojrzeniem.
 - Ale to nie będzie miłe z naszej strony – próbowałem jakoś przekonać tego chamskiego człeka.
 - Jeśli zobaczę, że któryś z was w jakiś sposób kontaktuje się z członkami One Direction to automatycznie wylatuje z zespołu! – był nieubłagalny.
 - Nie możesz… - Logan też najwyraźniej poznać inny zespół.
 - Mogę. A wiecie dlaczego? Bo podpisaliście kontrakt – ze zwycięskim uśmieszkiem pomaczał nam przed twarzami jakimś papierem – Więc nie macie nic do gadania.
 - Przecież będziemy dzielić ze sobą  tourbus – Kendall zauważył trafnie – Ciągle będziemy się widywać!
 - Wcale nie, wykupiłem wam oddzielny tourbus – Joe nie dawał się tak łatwo wykołować – Więc tak: zarobicie kupę pieniędzy dla mnie, oczywiście też wam coś od kopsnę. Kto wie może jak będziecie grzeczni to załatwię wam teledysk do Boyfriend. James będziesz pilnował chłopaków, żeby nie robili nic co by mogło nam zaszkodzić. Kendall pomiędzy koncertami będziesz chodził na lekcję gry na fortepianie i gitarze.
 - Ale jeszcze parę dni temu mówiłeś, że będę się uczył grać na perkusji plus lekcje francuskiego – mój przyjaciel lekko się zirytował.
 - Jakoś pogodzisz to wszystko ze sobą – ten cholerny Grek chyba nie wiedział co to ciężka harówka.
 - Logan ty wskakujesz w czarne ciuchy, w końcu ktoś musi robić za tego niegrzecznego.
 - Ale ja nie chcę – chłopak nie odrywał wzroku od jakiejś książki.
 - Przestań czytać!  ile razy ci mówiłem, że masz mieć w dupie naukę i zająć się wyglądem?! Robisz za bad boya! Zapal od czasu do czasu jakiegoś papierosa przed kamerami czy coś takiego. – chyba Joe przegiął.
 -  To nie zdrowe, nie chcę popaść w nałóg – no tak Logan zawsze był świetnym przykładem grzecznego chłopca.
 - A ty Carlos – menager przeniósł swój wzrok na mnie – zdejmij ten cholerny kask! I od dzisiaj przechodzisz na dietę, bo jesteś najgrubszy z całego zespołu, codzienna siłownia powinna to załatwić. I nie chcę słyszeć  żadnego sprzeciwu! – odpiął pas i odszedł bez słowa, pewnie do barku. Ja gruby? Ważę tyle ile przecięty nastolatek w moim wieku, może wyglądam na trochę grubszego poniewa ż jestem niski! Ale nie gruby!
 - To straszne – westchnąłem.
 - Po co my go słuchamy? – prychnął James – Postawmy mu się!
 - Nie możemy. Odbiło ci? – Logan nie popierał jego pomysłu.
 - Właśnie, musimy się na to wszystko zgadzać, jeżeli chcemy spełnić marzenia – zauważył Kendall.
 - Ale ja chcę poznać One Direction! – powiedziałem.
 - A ja chcę być niezależny! – James wydarł się na cały samolot, no może na całą pierwszą klasę, nie huknął aż tak głośno.
 - Zamknij się! – skarcił go Log – Siedź cicho!
 - Nie, nie będę cicho, mogę robić to co chcę – z każdym dniem mój kumpel miał tego coraz bardziej dosyć tego wszystkiego.
 - Kuźwa stul dziób! – kujonkowi puściły nerwy.
 - Bo co mi zrobisz?! – chłopaki zaczęli strzelać w swoim kierunku błyskawicami, oczywiście nie dosłownie, żeby nie było.
 - Chłopaki proszę nie kłóćcie się – powiedziałem cicho smutny, jednak oni mnie całkowicie olali, mieli mnie w dupie jak zawsze zresztą. Jeśli dalej będziemy tak się sprzeczać to nigdy nie zaufamy sobie na tyle, żeby zbliżyć się do siebie tak jak robią to  prawdziwi przyjaciele.

______________________________________________________________
niektórzy nie zrozumieli dokładnie o co chodzi z dwoma prologami, otóż wyjaśniam: opowiadanie jest jedno i  będzie pisane z dwóch perspektyw, może czasami nawet z trzech, ale co do tego nie jestem pewna. napisałam dwa prologi ponieważ chciałam wdrążyć was w myśli dwóch głównych bohaterów.  jak zauważyłyście jest o dwóch zespołach, które wyjeżdżają razem w trasę koncertową, pewnie też dowiedziałyście się, że każdy z bohaterów ma swoje problemy, to co będzie jeśli je połączą? czy dadzą sobie radę? może będą sobie pomagali na wzajem? a może pojawi się jakaś nowa para? albo bromance? dowiecie się jeśli będziecie odwiedzać tego bloga. ;)
DACIE REDĘ Z 3 KOMENTARZAMI? myślę, że to nie będzie dla was duży problem ;) 
Czekajcie cierpliwie na nexta, pojawi się niebawem ;)

                                                  jeśli ktoś ogląda serial to wie o co chodzi xx

3 komentarze:

  1. Biedny Carlos :(
    Wcale nie jest gruby.
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Mega piszesz xD
    Czekam na nn xd :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zajebiście piszesz! Czekam na next. normalnie nie mogę się doczekać ;)) zapraszam do mnie ; ))

    OdpowiedzUsuń

Każdy nowy wpis doprowadza mnie do ekstazy radości, a jego brak do łez, dlatego tonę w oceanie smutku