*sercem Nialla *
Zayn i Louis ciągle się śmiali nie wiadomo z
czego, no cóż przynajmniej oni mają dobry humor. Nie można niestety tego
powiedzieć o mnie, Liamie i Harrym, a dlaczego? Bo wysiadając z samolotu
spotkaliśmy pewną babkę, która widocznie niezbyt przepadała za naszym zespołem.
Stop! Ona nie przepadała za mną! Powiedziała, że nie powinienem w ogóle
zgłaszać się do tego programu i że moje miejsce w zespole powinien zająć ktoś
inny. Nawet się z nią nie sprzeczałem. Kazała mi wracać do Irlandii i siedzieć
tam na dupie i nic nie robić, bo do niczego się nie nadaję. Czy to mnie
zabolało? Nie domyślacie się jak bardzo. Poczułem się jak nic nie warty… śmieć…
tak to odpowiednie słowo. Jestem
śmieciem. A najgorsze jest to, że stałem tam i słuchałem kolejnych wyzwisk,
stałem bezczynnie i tylko powstrzymywałem łzy. Harry stanął w mojej obronie,
tyle że to nic nie pomogło. A dlaczego? Bo przez to że się wtrącił jemu też się
dostało. Widziałem, że bardzo przejął się jej słowami i to przeze mnie. To moja
wina i tylko moja. Gdyby mnie tu nie było, to babka nawet by do nich nie
podeszła. A tak to dostało się mi, Harremu i Liamowi, który chyba przyjął
wyzwiska lepiej niż my. Od zawsze byłem czuły no to co ludzie o mnie myślą. I
wiem, że zawsze taki będę. Dzisiejszym zachowaniem udowodniłem, że nie potrafię
walczyć o siebie i zachowuję się jak baba. Kiedy chłopcy witali się z tym
drugim zespołem, ja stałem z boku i zamartwiałem się słowami tej chamskiej
kobiety. Zauważyłem, że jeden z nich
bacznie mi się przygląda, nie chciałem, żeby skapnął się, że coś jest nie tak,
ale niestety oczy zaczęły mnie cholernie piec. W tym momencie zacząłem się
modlić o to aby nie rozpłakać się w miejscu publicznym. Przyjrzałem się temu
chłopakowi, na oko był w moim wieku, wzrost też miał podobny. Miał przyjazny
wyraz twarzy, był taki…. Naturalny, co od razu w nim polubiłem. Jeszcze z nim
nawet słowa nie zamieniłem, a wiedziałem że jest kimś kogo warto poznać. Tylko
dziwiło mnie dlaczego on nosił kask?! Po co mu on?! To trochę dziwne, no ale o
gustach się nie dyskutuje. Kiedy się do mnie uśmiechnął to po prostu aż
poczułem się trochę lepiej. O czym ja w ogóle myślę? Horan ogarnij się!
Człowieku! Nawet go nie nasz, a myślisz o nim jak o najlepszym przyjacielu…
- Nie martw się, każdy jest taki jaki jest i
już. A ta babka nie ma co do ciebie racji. Nie przejmuj się jej słowami tak
bardzo – rozejrzałem się do okoła zaskoczony. To Harry próbował mnie pocieszyć,
w sumie miło z jego strony. Uśmiechnąłem się lekko i zapewniłem, że już mi
trochę lepiej.
*w hotelu*
- To kto ma z kim pokój? – spytał po raz setny
Li trzymając w ręku dwa klucze do pokoju.
- Nie wiem, mi to obojętne – wzruszyłem
ramionami. Nie ważne z kim miałbym pokój, chciałem po prostu wziąć prysznic i
iść spać.
- To może weźmiemy pokój pięcioosobowy? –
Harry usiadł na dywanie, byliśmy wszyscy w ciasnym korytarzu prowadzącym do
naszych pokoi. Ciekawe gdzie teraz jest BTR? Pewnie są w studiu albo na próbie,
a my? Siedzieliśmy na zimnej posadzce i nie mogliśmy się dogadać.
- Ile razy mam ci powtarzać, że nie ma takich
pokoi?! – zapytał lekko zirytowany Liam.
- Larry będzie w jednym pokoju – oświadczył
Harry, a Lou uśmiechnął się szeroko.
- Ok. ale ja nie chcę mieszkać z Zaynem –
powiedział Daddy – Nie mam zamiaru wdychać dymu papierosowego – wyjaśnił
patrząc karcąco na mulata. Żadnemu z nas nie podobało się to, że chłopak
niszczy swoje zdrowie, no ale niestety on się w ogóle tym nie przejmował. Twierdził,
że dzięki petom może się odstresować i nie dałby bez nich rady normalnie funkcjonować.
Uzależnił się i to całkiem poważnie. Boję się o niego tak jak reszta chłopaków,
ale jak mówiłem on ma to w dupie. I dziennie może nawet wypalić dwie paczki. Nie
uważacie że to lekkie przegięcie?!
- A ja nie chcę z tymi głupkami – mulat wskazał głową
na śmiejących się z nie wiadomo czego Louisa i Harrego – bo kiedy oni są razem
to nie ma szans na ciszę i spokój – rozumiałem go całkowicie, bo też lubiłem mieć
święty spokój, a tamci dwaj byli zupełną odwrotnością tego pojęcia.
- My potrafimy być cicho! – zaprzeczył Lou.
- Ta.. jasne – zakpił Zayn.
- No tak! – obruszył się pasiasty – Prawda Hazz?
– Tomo szturchnął go ramieniem.
- Louis bądźmy szczerzy – Loczek poklepał go
po plecach – Kiedy jesteśmy razem to nam odbija – wszyscy zaczęliśmy się śmiać
oprócz pasiastego.
- To się nazywa niestwierdzone ADHD – zauważył
mulat.
- Z wracając do poprzedniego tematu: ja nie
chcę dzielić pokoju z Horanem – gdybym nie był zmęczony to podszedłbym i go
walnął w ten łeb, bo dobrze wiedział że nie lubię jak mówi się do mnie po
nazwisku. No przecież mam imię! - bo
boję się, że on mi zje wszystkie żelki – kontynuował. No teraz to na serio
miałem chęć mu przyłożyć, przecież nie jestem aż tak łakomy żeby zjadać mu
słodycze…. No dobra jestem….
- Boże…. Kompletnie się pogubiłem – Li złapał
się za głowę załamany.
- Chłopaki ogarnijcie się! – wszyscy spojrzeli
na mnie zdziwieni. Pewnie dopiero teraz zauważyli że w ogóle tu jestem gdyż nie
brałem jak dotąd udziału w ich drobnej sprzeczce. – To chyba oczywiste, że ja i
Zayn będziemy w jednym pokoju, a Liam i Larry w drugim – i to był ten moment w którym
poczułem się jak geniusz. Wiecie co? Byłem z siebie dumny. No normalnie like a
boss…. Dobra już się ogarniam…
- Nialluś ty jednak masz coś w tej głowie? –
Lou zaczął się ze mnie nabijać. No zaraz mnie cholerna jasna trafi… ja nie
jestem jakiś Nialluś ani Horan i tak dalej! Kurde tylko mama może do mnie mówić
Nialluś, ale nikt poza nią!
- Czasami mam prześwity – podszedłem do Liama
i zabrałem mu jeden z kluczy – A teraz przepraszam, ale idę wziąć prysznic, a
wy jeśli chcecie to nadal tu siedźcie – zostawiłem tamtą czwórkę w ciasnym
korytarzyku. Z ulgą wymalowaną na twarzy przekroczyłem próg pokoju i
westchnąłem rozglądając się dookoła. To był ciężki dzień, jutro pewnie będzie
jeszcze gorzej… no to co będzie jak trasa się rozkręci?! Ja chcę do domciu…
_________________________________________________________
przepraszam przepraszam i jeszcze raz przepraszam! wiem że miałam dodać ten rozdział dawno temu, ale jestem zawalona innymi sprawami typu książki do szkoły, zorganizowanie sobie zająć dodatkowych i jeszcze ten cholerny remont jgjhbkjhk ani chwili ciszy nie ma ... tylko wiercenie i tak dalej..... mam nadzieję, że zrozumiecie i będziecie cierpliwe. następny rozdział dodam albo na początku przyszłego tygodnia albo w następny weekend, gdyż muszę go tylko przepisać na komputer ;) jeszcze raz przepraszam !
proszę o jak największą ilośc komentarzy gdyż to one mnie motywują do dalszego pisania! ;)
- Love u.